Dailymotion.com
Dailymotion.com
francesco francesco
6915
BLOG

"Kowalski już zarażony" - Richardson vs Bosak

francesco francesco Polityka Obserwuj notkę 12

 Mokre sobotnie popołudnie na zewnątrz, ciepłe studio TVN wewnątrz. Program „Fakty po faktach”, temat: polska prezydencja.

Prowadząca Beata Tadla, dziennikarka Monika Richardson i w roli chłopca do bicia: Krzysztof Bosak z Fundacji Republikańskiej.

 

Tematem spotkania była prezydencja, rozpoczyna je jednak ustalenie przez dwie panie dokładnych parametrów klatki w jakiej ma siedzieć Krzysiek. Prowadząca, wydawać by się mogło niewinnie opisuje gości, cieszy się jednak jak dziecko gdy Bosak jest atakowany i wyśmiewany. Richardson przedstawia się jako „euroentuzjastka”, Krzysiek zaś poprawia nadaną przez Tadlę etykietkę „eurosceptyk” na „eurorealista”, co budzi  niezwykle pobudzony chichot panien. „Pusty chichot”, tak dwoma słowami można by opisać ten program. Chichot pań słyszymy przy słowie „realizm”, „kryzys”, chichocze się Tadla, gdy Richardson oczernia Krzyśka: „pamiętam pana Krzysztofa jak w brunatnej koszuli biegał i rozganiał Żydów i gejów”. Widzimy jednocześnie wzruszone, pełne entuzjazmu oczka, przy wypowiadaniu słów takich jak jedność, Europa, czy prezydencja.

Prowadząca łamiącym głosem pyta „widział pan ile osób było na koncercie mimo deszczu?” (to w odpowiedzi na stwierdzenie Krzyśka, iż „prezydencja ekscytuje bardziej dziennikarzy, niż opinię publiczną”). Widać wyraźnie, że chłopak do bicia, nie realizuje planu, który panie równie piękne, co puste sobie założyły. Nie dał się wyprowadzić z równowagi, nie wzrusza się, tam gdzie powinien, a do tego wszystkiego nie zaraził się tą żywą ekscytacją pięknych pań. Od początku mówi konkretami. Dzięki temu widzimy przedstawienie pod tytułem „spotkał się rozum z emocjami.”

Krzysiek zauważa na przykład, że „pół roku minie szybciej niż się zorientujemy” i trzeźwo zauważa, że teraz „jest czas kryzysu w Europie, problemów z Grecją, problemów ze zdefiniowaniem jak ma wyglądać nowy makro-nadzór gospodarczy nad rynkami finansowymi i jak poradzić sobie z pewnymi problemami, co do których politycy nie mają koncepcji”. Tłumaczy tym pięknym, pełnym pustych haseł i chichotu paniom, że prezydencja „nie ma władzy”, a jest raczej czymś w rodzaju „prowadzenia zebrania”. Co na to Richardson? „Nie ma władzy, bo cała Unia Europejska jest zagadnieniem wolnościowym”. Tyle konkretnej wiedzy pani, która jak się sama chwaliła, prowadziła show „Europa da się lubić”. Niestety merytorycznie niezbyt na nim nie zyskała, co mogliśmy usłyszeć, gdy Richardson bez zmrużenia okiem podaje liczbę mieszkańców Słowenii 8 milionów, podczas gdy w rzeczywistości jest ich ok. 2 milionów.

 

Zaczął się plan B.

Richardson natychmiastowo z roli kpiącej, głupiej laseczki, wchodzi w rolę zatroskanej babci: „pamięta pan? Nie pamięta pan, bo jest pan za młody. Moja babcia czekała 17 lat na mieszkanie, a pan - który mnie wiózł z Zamościa - 17 lat na samochód, mały Fiat” (Tadla podnosi palec i dodaje „13 lat na telefon”). Z ciepłym, serdecznym głosem babcia Monika wzdycha: „to były takie czasy, kiedy wolności w Polsce nie było ani tyci, tyci”. Słodko prawda?

Jaki jest szczyt ambicji tych pań? „Żyjemy w wolnej Europie i Polska może dzisiaj jako partner siadać z Francją i z Niemcami, dyskutować i radzić sobie z problemami, jakie ma cała Europa (…) dzisiaj możemy kupować nieruchomości na zachodzie”. Dlatego też wśród śmiechów i pustych chichotów słyszymy teksty typu „pan mnie wzrusza, ja chcę panu poopowiadać o życiu, czuję że jest taka potrzeba”. W ten oto sposób merytoryczne wypowiedzi Krzysztofa Bosaka sprowadzane są do ponurych opisów nieżyciowego, budzącego śmiech chłopaka. I być może cała operacja skończyłaby się sukcesem, gdyby nie fakt, że Krzysiek niestrudzenie przez cały program (w tych chwilach, w których wesoła Monika i zaangażowana prowadząca Beata akurat nie przerywają), sypie jak z rękawa fakty dotyczące realiów funkcjonowania w Unii Europejskiej, ale też jakie są realne skutki integracji. Podaje przykłady zdobywania coraz większej władzy w europejskich strukturach, przez tzw. Starą Europę. Jak mówi Krzysiek pomagać ma w tym np. „sposób doboru kadr, polegający na przyjmowaniu ludzi już pracujących w administracji unijnej (…) w wyniku czego żadna istotna ambasada w obszarze naszego zainteresowania nie dostała się Polakom”.

W trakcie programu trafia się moment niezwykle wymowny. Krzysiek daje sobie spokój i słucha jak nakręcają się kolorowe panie. Co na eurorealizm Bosaka odpowiada „słodka Richardson”? Serwuje peany na rzecz Unii tłumacząc z przejęciem: „my dziennikarze jesteśmy po to, aby nasze lęki oswajać”. Dlaczego? Babcia Monika cytuje prof. Hubner i wyjaśnia, że „nie chodzi o to, żeby sobie pozałatwiać sprawy.” A o co chodzi Richardson? Chodzi o to, „żeby uczestniczyć i żeby ludzie w Polsce, ci którzy wczoraj na placu Defilad stali w tym deszczu, żeby oni pomyśleli, że Unia to jest nasza wspólna sprawa, że wszyscy możemy mieć w tej Unii głos". Żeby pomyśleli...

 


W tym wszystkim panie mają również swoje zmartwienia. 

Richardson wzdycha „ja już nie mogę tego słuchać”, gdy Bosak zapodaje konkretne dane. Prowadząca Tadla zaś pyta z troską, czy „zarazimy optymizmem te kraje, które są dzisiaj smutne, które myślą o przyszłości strefy euro w mniej różowych barwach?”, pytanie zaś przerywane jest przez rozpaloną do czerwoności panią Monikę: „Kogo zarazimy, Kowalskiego? Kowalski już zarażony”. Cel osiągnięty można by powiedzieć.

Gdy mowa jest o Grecji, czy Hiszpanii Richardson tłumaczy: „te kraje boją się o swoją skórę, ale przysięgam że one boją się mniej, wiedząc że ten wielki, gigantyczny europejski mechanizm istnieje”. Konkret. Krzysiek próbuje tłumaczyć, że problem jest głównie w strefie euro, jednak krótko kontruje go kpiną pani Monika, nazywając go „eurohamulcowym”. I dobrze że tego słowa użyła. Wiemy już dzięki temu jaka jest dzisiaj europejska nowomowa, której trendy wyznaczają dziś w Polsce ci dziennikarze od „oswajania”.


Cel prezydencji 

Co wobec tego musimy wiedzieć i załatwić dla Polski w trakcie prezydencji? Musimy przede wszystkim wszczepić w ludziach przeświadczenie, że jest gdzieś ten „wielki, gigantyczny europejski mechanizm”. Taki cel wyznacza nam władza i medialne elity. W końcu nie chodzi nam w Unii o załatwianie jakichś swoich interesów, co swoimi słowami potwierdza minister prezydencji Mikołaj Dowgielewicz: podkreślając, iż w czasie prezydencji „wykluczone jest działanie na rzecz własnych, narodowych interesów”.

Zakończenie programu niezwykle wymowne: panie zaczynają rozmowę o… ślubie w Monaco. Zbity z pantałyku Krzysiek pyta: „przepraszam o czym jest mowa? Jakieś istotne wydarzenie?”, na co Richardson szczerze odpowiada „to nie na pana mądrą głowę”. Doskonale ten odcinek „Faktów po Faktach” pokazuje co jest na jaką głowę :)


Nagranie na Dailymotion: LINK

 

francesco
O mnie francesco

Jestem świadomym Polakiem, Europejczykiem i obywatelem tego świata. Możesz mnie też nazwać czujnym recenzentem rzeczywistości.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka